W marcu odbyło sie kolejne pieczenie u mnie.
Spotkanie w małej, ale bardzo sympatycznej grupie. Tym razem przeważała płeć męska. Jeden z Panów spontanicznie wziął mój aparat i troche rezygnując z przyjemności mieszania ciasta porobił piękne zdjęcia ze wszystkich etapów. Wreszcie mam rzetelna dokumentację, że te spotkania u mnie to nie fikcja.
Troche opowieści o akcesoriach domowego piekarza.
A potem już wspólne pieczenie.
Najpierw zytnie razowce.
potem jasny chleb na zakwasie
pieczony na kamieniu.
Udał nam sie znakomicie i wbudził nawet zachwyt
Jeszcze gorący został zjedzony.
Na koniec słodka niespodzianka, która czekała w lodówce. Wspólnie uformowaliśmy drożdżówki
I wreszcie czas na chwilę relaksu
A na pożegnanie słoik z zakwasem na drogę!
Warszawa, 15.marca 2014
Komentarze
Pozdrawiam Cię. M
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.